piątek, 15 lutego 2013

Nikołaj i Bibigul - Dmitrij Strelnikoff

Za starych, dobrych stażowych czasów, do wydawnictwa, gdzie kserowałam, pisałam notki, które i tak później wiele rąk przerabiało, i robiłam korektę techniczną, o której nie miałam zielonego pojęcia, dotarła książka (wtedy jeszcze w maszynopisie) Dmitrija Strelnikoffa "Fajnie być samcem". Najbardziej zapadł mi w pamieć komentarz jednego z redaktorów: "Śmieć. Nie warte to nic". Moja ocena nie była aż tak radykalna, choć nie znaczy to, że nie byłam wstrząśnięta. A już, już pan Strelnikoff był na mojej liście must-readów. Zaczęło się w roku 2008, podczas podroży z moim uciążliwym (od dawna już byłym) chłopakiem do Krakowa. On sam nie czytał, nie jestem pewna, czy potrafił się choćby podpisać, więc łakomym okiem spoglądałam na czytających panów. Pojawił się. W naszym przedziale. Starszy, elegancki, przystojny... z "Ruskim miesiącem" Strelnikoffa w dłoni. Kilka lat później, po przygodzie z "Fajnie być samcem", mimo wszystko uznałam - tamten facet nie mógł się mylić. Zakupiłam więc (krakowskim - nomen omen - targiem chyba) "Nikołaja i Bibigul". I już wiem, że nikomu tej książki nie oddam.

Nie czytałam chyba jeszcze powieści tak pełnej, która byłaby... wszystkim. Powieścią sensacyjną, przygodową, awanturniczą może nawet, powieścią drogi, traktatem filozoficznym, wreszcie - powieścią oniryczną i rozrachunkową, sentymentalną.

Zaczyna się w iście filmowym stylu: Nikołaj Mienszykow, główny bohater powieści, stoi na wieży Eiffla, zamierza skoczyć. W momencie, gdy braknie mu odwagi, pojawia się nieznajomy i pociąga go za sobą w dół. I tak już od tej pory będzie - gdy tylko Nikołajowi zabraknie sił, pojawi się Ktoś. Choćby Bibigul, która tak naprawdę od blisko 200 lat... nie żyje.

"Nikołaj i Bibigul" to opowieść o współczesnym Kazachstanie, do którego Nikołaj wraca wiele lat po rozpadzie ZSRR, a nawet szerzej - o współczesnym świecie, o człowieku na pustyni (także dosłownie). Dziwi humor Strelnikoffa, gdy pisze o rzeczach tak zasmucających, momentami strasznych. Dziwił mnie mój własny uśmiech podczas lektury. Dziwna jest wreszcie okładka książki - ascetyczna, a streszcza mnogość wątków, tropów i symboli. Pewnie tak samo, jak Nikołaj, zobaczycie na niebie dwie linie - smugi dymu z silników samolotów. Zerknijcie na tył okładki - one się przecinają  Jeśli już przeczytaliście tę powieść, wiecie, o co mi chodzi. Jeśli nie czytaliście - koniecznie musicie to zrobić.

Ocena: 6

"Nikołaj i Bibigul"
Dmitrij Strelnikoff
W.A.B. 2009
318 s. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz