Dzieje się dziwnie - szybciej czytam, niż piszę. Z etapu braku czasu na czytanie z powodu pracy przeszłam do etapu braku czasu na pisanie z powodu czytania. To całkiem przyjemne.
A w kolejce do opisania czekają już trzy książki, czwarta w czytaniu.
Wygląda na to, że – paradoksalnie – żyjemy w epoce szczerości. To taka szczerość pełną gębą, która już szczerością przestała być – nastawiona na jakkolwiek pojęty zysk.
„Szefowo, nie będę kłamał - nie zbieram na jedzenie ani na nocleg. Zbieram na flaszkie…” No i weź tu mu nie daj grosza. Facet nie skłamał jak ta cała reszta meneli!
To samo dzieje się z nami wszystkimi: nie wstydzimy się, że nie czytamy, nie wstydzimy się, że po tygodniu harówy mamy ochotę nachlać się, nażreć i wyspać, a nie pójść do teatru czy na wieczorek literacki.
To chyba właśnie casus „Amerykańskiego matoła” – zbioru opowiadań dziennikarza Michała Wichowskiego (i tu porządne bęcki dla wydawcy za totalny brak korekty, i dla samego autora – że tego nie zauważył). SZCZERE, PROSTE obrazki obyczajowe. Tak po prostu – tak było – bez upiększeń – O ŻYCIU. Darujcie mi sarkazm. Może po prostu te Rzeczy O Życiu Ot Tak nie są dla mnie. Ale frustruje mnie jedno – widać w tych tekstach jakiś pomysł, intrygujące motywy i gdy już-już coś mogłoby z tego być… BUM! Koniec! I zostajemy ponownie ze zwykłą migawką z życia… W tle tego literackiego wydarzenia brakuje kogoś, kto położyłby wielkie, ciężkie łapska na ramionach autora, kto nie pozwoliłby mu za wcześnie wstać z krzesła i kto syczałby mu do ucha: No pomyśl jeszcze! Dopracuj to! Powycinaj te banały!
Nie skreślam „Amerykańskiego matoła”, o nie! Znać tu wprawkę literacką, całkiem dobrą, a jeszcze jeśli trafi to do rąk tych, którzy lubią czytać O Życiu, no to… spoko.
Szczerość spod znaku O Życiu nie musi być wcale taka zła – spójrzmy na cała wielką prozę naturalistyczną, realistyczną, ja spojrzę sentymentalnie na wielkiego Bukowskiego. W taki sposób O Życiu – tak. W sposób dosadny, brutalny, szokujący, głęboki, sięgający przez bebechy do kruchej w gruncie rzeczy ludzkiej psychiki. Niech ta proza ma jaja, niech będą w niej iskry, niech sięga głęboko. „Amerykański matoł” dryfuje po powierzchni i chyba świadom tego – frustruje się.
OCENA: 3
"Amerykański matoł"
Michał Wichowski
Warszawska Firma Wydawnicza 2013
155 s.
Jestem z tych lubiących czytać, więc mogłabym zaryzykować.
OdpowiedzUsuńOgólnie wstydu dla Autora nie ma, więc i ryzyko nie takie straszne :)
Usuń